Wszystkie posty umieszczone pod: KIRGISTAN/UZBEKISTAN

Uzbekistan – informacje praktyczne

Uzbekistan to kraj wyjątkowy. W Azji Centralnej nie ma konkurenta pod względem ilości oraz jakości zabytków. I nie są to pojedyncze budowle, ale całe miasta takie jak Chiwa, Buchara czy Samarkanda. Każde z nich pamięta czasy kupców, wędrujących Jedwabnym Szlakiem wraz ze swymi karawanami. Każde zachwyca licznymi, zdobionymi w orientalne mozaiki medresami, meczetami i karawanserajami, w cieniu których toczy się normalne, współczesne życie.

Kirgistan. Biszkek i wieża Burana

W popołudniowym słońcu ceglasta elewacja budowli nabiera ciepłej, głębokiej barwy. Zielone pasmo gór Tienszanu w tle, tworzy wraz z samotnie stojącą konstrukcją nastrojowy kadr. Daleko za sobą zostawiliśmy zgiełk miasta. Jego miejsce zajęła cisza, natura i rozległa przestrzeń. Tu gdzie jesteśmy, wystarczy zamknąć oczy, by za sprawą niedawno oglądanych szkiców, wyczarować nieistniejący od wieków świat.  Świat, którego centrum stanowiło średniowieczne islamskie miasto, przyciągające kupców i ich karawany. To Balasagun, stolica dynastii Karachanidów. Miasto gwarne i bogate, z potężnymi murami, okazałą bramą i wysokim minaretem, z którego o ustalonej porze rozbrzmiewał głos muezina, nawołujący wiernych do modlitwy. Otwieramy oczy. Średniowieczny świat znika. Jest tylko ona – wieża Burana. Samotna strażniczka minionych czasów w otoczeniu wspaniałej, kirgiskiej natury.

Kirgistan. Kanion Skazka i miasteczko Tosor

Grupowa taksówka, którą dotarliśmy do Tosor, odjeżdża, zostawiając naszą trójkę w lekkim osłupieniu. Niepewnie rozglądamy się po mokrej, od niedawno padającego deszczu, okolicy. Wygląda na to, że centrum miasteczka, stanowiącego bazę wypadową do pobliskiego kanionu Skazka, tworzą dwa sklepy rodem z PRL-u i nieciekawy meczet. Miejsc przypominających hotele lub pensjonaty brak, restauracji, czy jakichkolwiek knajp, również. Rozleniwieni cywilizacyjnymi udogodnieniami, jakie oferował Karakoł, nie możemy odnaleźć się w nowej sytuacji. To ma być wstęp do bajki? W końcu, tak właśnie po rosyjsku brzmi nazwa kanionu, dla którego opuściliśmy przytulny, karakolski hotel Neofit, o ulubionej Cafe Zarina nie wspominając. Skazka – bajka. Patrząc na brzydkie miasteczko i posępną, deszczową aurę, ciężko nam uwierzyć w to, co wkrótce okaże się faktem – szczęśliwe zakończenie historii, z bajkowym miejscem w roli głównej.

Kirgistan. Jeti-Oguz, Dolina Kwiatów i wodospad

Wystarczyło obejść formację skalną i znad brzegu rwącej rzeki, spojrzeć na jej drugie, zupełnie odmienne od widzianego przed chwilą oblicze. I tak, w miejsce siedmiu skał przypominających grzbiety rozjuszonych, gotowych do natarcia byków, podziwiamy teraz – czerwone (a jakże!) serce. Twarde jak skała, a jednak rozdarte. Serca naszej trójki rozdarte nie są – wręcz przeciwnie, skaczą z radości. Powodów jest kilka. Piękna pogoda, obecność w Jeti-Oguz, słynącym z oglądanych właśnie, oryginalnie uformowanych czerwonych skał, oraz perspektywa górskiego spaceru pobliską doliną Terskej Ałatoo. A na koniec orzeźwiająca chwila relaksu w pobliżu wodospadu, będącego celem tej wyprawy.

Kirgistan. Karakoł i okolica

Terenowe auto sprawnie pokonuje górską drogę, której przejście zajęłoby nam półtorej godziny czasu. Pora jest późna, toteż fakt złapania przez nas stopa na mało uczęszczanej trasie trekkingowej, cieszy jeszcze bardziej. Podskakując na wertepach, prowadzimy wesołą konwersację z kirgiskim kierowcą i jego żoną. Para ta, podobnie jak my, przyjechała podziwiać uroki okolicy jeziora Issyk-kul, największego zbiornika wodnego w kraju. I choć właściciel auta żartuje, że może nas zawieść nawet do Polski, do Krakowa, myśl o powrocie do domu, nie jest dla nas ani trochę kusząca. Po pobycie na uzbeckiej ziemi, dopiero bowiem zaczynamy smakować Kirgistan. A niedawna wizyta nad tutejszym jeziorem Songköl, zdecydowanie rozbudziła w nas apetyt na więcej.

Kirgistan. Jezioro Songköl

Ustalając warunki zakwaterowania z kobietą, u której prawdopodobnie będziemy nocować, drżymy z zimna. W tenisówkach, krótkich spodenkach i cienkich koszulkach dotkliwie odczuwamy niską temperaturę i każdy chłodny powiew wiatru. Zaledwie trzy godziny wcześniej, przy ciepłej, słonecznej pogodzie taki strój był optymalnym zestawem. W minivanie, który wspinał się dzielnie po górskiej drodze do punktu, gdzie właśnie stoimy – również okazał się wystarczający. Zachwyceni widokami w trakcie jazdy, dopiero po opuszczeniu auta, uświadamiamy sobie, jak bardzo zmieniło się nasze położenie. Wiemy, że panujące warunki nie mogą nas dziwić. W końcu jest wieczór, a my dotarliśmy na wysokość ponad 3 tysięcy m n.p.m. Zanim wyciągniemy z plecaków i założymy na siebie ciepłe ubrania oraz trekkingowe buty, musimy najpierw ustalić, co z noclegiem. Szczegóły w końcu zostają dograne. Jedna z trzech jurt należących do kobiety – z którą łamanym rosyjskim, przy pomocy kierowcy, uzgadniamy plan na najbliższe dwa dni pobytu nad jeziorem Songköl – jest do naszej dyspozycji.

Uzbekistan. Shahrisabz i przejście graniczne Do’stlik-Dostuk

Stojąc pośrodku olbrzymiej budowli, zadzieramy do góry głowy i patrzymy … w niebo. Po tym, co kiedyś było bramą, pozostały jedynie dwa 38-metrowe pylony. Przetrwały tylko one. Jednak nawet te fragmenty dobitnie świadczą o wielkości nieistniejącego obiektu. Ale też i nie o byle jaki obiekt chodzi. Mowa bowiem o pałacu Ak Saraj, wzniesionym z rozkazu Timura w Shahrisabz – miasteczku, będącym miejscem narodzin słynnego zdobywcy.

Uzbekistan. Samarkanda – Registan, Gur-i Mir, meczet Bibi Chanum, kompleks Szach-i Zinda

Na miejscu jesteśmy tuż przed zachodem słońca. Jego ciepłe, łagodne promienie opierają się już tylko na turkusowych kopułach tutejszych budowli. W wąskiej alejce pomiędzy mauzoleami panuje półmrok. Nawet przy tak nikłym oświetleniu, niebieskie mozaiki na fasadach budynków, oszałamiają bogactwem i precyzją wzorów. W dodatku mamy je na wyłączność – poza nami, nikt o tej porze nie zakłóca panującej tu ciszy i spokoju. Nadciągający wieczór przynosi ulgę od upału, i powoli zamyka pierwszy dzień naszej obecności w Samarkandzie. Już sama jej nazwa przywołuje na myśl dawny, orientalny świat, z przybywającymi do miasta karawanami kupców, wiozących z odległych krain drogocenne towary. Pozostałości tego świata są w Samarkandzie zachwycające. A kompleks Szach-i Zinda, po którym właśnie spacerujemy, to zdaniem wielu, najpiękniejszy ich przykład. Nie tylko w Samarkandzie. Nie tylko w Uzbekistanie. Ale w całej Azji Środkowej.

Uzbekistan. Buchara – kompleks Lab-i Hauz, Po-i Kalon, twierdza Ark, medresy i bazary

W jego cieniu chronimy się przed słońcem, które nawet przedpołudniową porą przygrzewa bezlitośnie. Minaret Kalon, pod którym stoimy to prawdziwy, długowieczny olbrzym. Mający blisko 46 metrów wysokości oraz średnicę 9 metrów w dolnej i 6 w górnej części, już w XII wieku niczym latarnia morska wskazywał drogę karawanom kupców. Rozległy plac, na którym się znajduje, jest dla niego niczym podnóże wielkoluda i taką też nosi nazwę (Po-i-Kalon ). Mając rzeczonego wielkoluda za plecami patrzymy na budynki rozlokowane po obu jego stronach. Patrzymy, to mało powiedziane. Raczej, nie możemy oderwać wzroku od majestatycznych i jednocześnie subtelnie pięknych budowli, jakimi są meczet Kalon i medresa Mir-i Arab. Chwilę wcześniej podziwialiśmy równie urodziwą i także przyglądającą się sobie nawzajem parę medres Uług Bega i Abd al-Aziz Chana oraz piękny kompleks Lab-i Hauz. Jak na jedno miasto to naprawdę imponujący zestaw. Już wiemy, że nasze pierwsze wrażenia odnośnie tego miejsca było błędne. Bucharo, jesteś zachwycająca!