Argentyna, El Chalten/Fitz Roy
Do El Chalten przyjeżdżamy o 21.30. Późno. Jednak, zgodnie z argentyńską praktyką, nie za późno na solidną kolację. Cóż, udzieliły nam się trochę miejscowe zwyczaje, a że ze znalezieniem serwującej gorące posiłki knajpki nie ma problemu, „coś lekkiego” zamienia się w … dania główne z karty. Jak tak dalej pójdzie, to nie tylko nawyki będziemy mieć typowo argentyńskie, ale i kształty.










