Silne podmuchy wiatru tnące policzki ostrymi jak igły drobinkami lodu, temperatury poniżej zera i zapadanie się po kolana w śniegu. Ale też niezapomniany widok ośnieżonych grani, pokrytych szadzią drzew i skrzącej w słońcu wszechobecnej bieli.
Kochacie górskie wędrówki, ale nie wiecie jak rozpocząć przygodę z górami zimą? Kilka wskazówek z tego wpisu powinno wam to ułatwić. Śnieżna aura to bowiem nie powód do ograniczania outdoorowej aktywności. A kiedy już – uzbrojeni w odpowiedni sprzęt i odzież – posmakujecie zimowych trekkingów, nigdy więcej nie będziecie się martwić nadejściem zimy.
Jak rozpocząć zimową przygodę z górami?
Podstawą udanych trekkingów o tej porze roku, poza odpowiednim sprzętem i odzieżą o których za chwilę, jest zdrowy rozsądek oraz stopniowo nabywane doświadczenie. Na początek warto wybrać któryś z łatwiejszych szlaków w szeroko pojętych Beskidach (Beskid Śląski, Żywiecki, Mały, Wyspowy, Sądecki czy Niski, Gorce, Pieniny), by z czasem pomyśleć o znacznie dłuższych i wymagających trasach w Tatrach.
Planując wycieczkę nie zapominajcie, że zimowe dni są bardzo krótkie. O ile zatem nie zależy wam na medialnym rozgłosie, jaki stał się udziałem turystów powracających pod eskortą policji z Morskiego Oka, rozsądnie wybierajcie długość szlaków, bo po zmroku w górach robi się ciemno 😉
Planowanie zimowego wyjścia w góry rozpocząć trzeba od sprawdzenia prognozy pogody (polecam meteoblue lub freemeteo) oraz aktualnego stopnia zagrożenia lawinowego na stronach GOPR, TOPR czy TPN.
Na telefonie warto zainstalować aplikację Ratunek lub Pomoc w górach. Zawsze należy mieć przy sobie mapę (najlepiej w tradycyjnej, papierowej wersji, lub ściągniętą na telefon np. ze strony Mapa szlaków).
Wybierając się na Słowację pamiętać należy o ubezpieczeniu, karcie EKUZ oraz fakcie, że zimą w słowackich Tatrach szlaki powyżej schronisk są zamknięte.
A kiedy już zaczniecie stawiać sobie bardziej ambitne cele, powinniście pomyśleć o zimowym kursie turystyki wysokogórskiej i kursie lawinowym.
Czas na kilka podstawowych informacji dotyczących sprzętu i odzieży na zimowe wędrówki po górach. Pamiętajcie, że najlepiej sprawdza się tam sposób ubierania warstwowy, „na cebulkę”.
W trakcie podejścia, gdy wysiłek jest duży nawet największe zmarzluchy potrafią nieźle się rozgrzać (wiem to po sobie), z kolei podczas schodzenia chętnie sięgniecie do plecaka po dodatkową warstwę ciuchów. Jeszcze bardziej ochoczo zrobicie to na przełęczach i grani, gdzie potrafi nieźle wiać, co dodatkowo potęguje uczucie zimna.
Co zatem założyć na siebie i spakować do plecaka na trekking zimą? Oto lista:
– bielizna termiczna i ciepłe skarpetki (najlepiej z wełny merino zapewniającej świetną termikę i oddychalność),
– zimowe buty trekkingowe,
– nieprzemakalna kurtka z membraną (np. GORE-TEX), która jest nie tylko wodoszczelna i wiatroszczelna, ale też oddychająca,
– kurtka puchowa,
– zimowe spodnie trekkingowe najlepiej również z membraną,
– bluza techniczna lub polar,
– 2 czapki i 2 pary rękawic (cieńsze i grubsze, przydadzą się też na wypadek zgubienia),
– buff lub chusta,
– stuptuty, kije trekkingowe.
Do plecaka przed wyjściem wrzućcie koniecznie:
– raki lub raczki (w zależności od charakteru wycieczki),
– czołówkę,
– termos z gorącą herbatą, prowiant,
– koc termiczny, apteczkę,
– w Tatry Wysokie zabierzcie ze sobą czekan, kask, zestaw lawinowy, GPS.
Podczas naszych zimowych wędrówek po Beskidach, czy w Tatrach zdałam sobie sprawę jak ważny jest dla mnie komfort termiczny, który zapewnia noszona odzież, jej waga oraz ilość miejsca, jaką zajmuje w plecaku. Kurtka puchowa Atmosphere JKT Jack Wolfskin sprawdziła się i sprawdza nadal pod tym kątem idealnie.
Dzięki wypełnieniu z kaczego puchu (współczynnik 90/10, sprężystość 700 cuin) kurtka jest ciepła, a jednocześnie lekka. W każdej chwili można spakować ją do zintegrowanego pokrowca, dzięki któremu staje się małym pakunkiem, zajmującym niewiele miejsca w plecaku.
Drobny deszcz lub śnieg nie stanowi dla kurtki problemu. Zastosowana do jej produkcji tkanina Stormlock Taffeta Shiny – nienasiąkająca wodą, wyjątkowo gładka, błyszcząca i charakteryzująca się wysoką oddychalnością, sprawia że drobinki śniegu czy deszczu nie wnikają w jej strukturę. Praktyczny kaptur, z możliwością regulacji wielkości, chroni przed silnymi podmuchami wiatru i zimnem.
Do tego świetny krój, staranne wykończenie i aż 4 kolory do wyboru! Wybrany przeze mnie aquamarine prezentuje się genialnie w śnieżnobiałej scenerii.
Kurtka oraz inne produkty firmy Jack Wolfskin dostępne są w sklepie E-horyzont.
Jeżeli podobają Ci się nasze zdjęcia i/lub uważasz ten wpis za przydatny i wartościowy, będzie nam miło, gdy podzielisz się nim w SM (np. udostępniając na facebooku), polubisz go lub skomentujesz.
To dla nas ważny sygnał, że jesteś tam, po drugiej stronie ekranu 🙂
Piękne widoki!
O tak, były 🙂
Ja też powoli zastanawiam się nad kurtką puchową, bo wielki zmarzluch ze mnie. Do tej pory nosiłam na cebulkę: merynosa + polar + membranę. PS Bajkowa zima na zdjęciach 🙂
Sposób „na cebulkę” najlepszy! Kurtka puchowa to dla mnie jego sprawdzony element 🙂
A ja mam pytanie dotyczące spodni. Nie wiem jakie powinno się kupić. Są ocieplane, są softshelowe itd. Jestem totalnym zmarzluchem, potrzebuje spodni dla takiego człowieka, ale żebym mogła spokojnie się poruszać. Poradzisz coś?
Ja zimą używam najczęściej spodni softshellowych The North Face Fuyu Subarashi Pant plus komplet bielizny termicznej z merino Brubeck Extreme Wool. Ten zestaw sprawdza się doskonale 🙂
Na trudniejsze warunki, kiedy spodziewam się silnych opadów zakładam spodnie z GORE-TEXem Mammut Mittellegi Pro Pants.
Powodzenia w górskich wędrówkach!
Wszystko ładnie, ale z tą kurtką goretexową zimą to bym polemizował. Jeśli wiemy, że na szlaku będziemy poruszać się w zakresie ujemnych
temperatur to przez kilka lat zimowych wędrówek nie zdarzyło mi się by kurtka goretexowa miała się do czegoś przydać. Bielizna, polar, softshell
i można wędrować do -20st, Puchówka oczywiście w plecaku jeśli musielibyśmy się gdzieś na dłużej zatrzymać.
Moim zdaniem GORE w przypadku zimowych trekingów zupełnie zbędny.
Pozdrawiam – ładna strona 🙂
Sławek, a co w przypadku silnego opadu? Od wyprawy na Kazbek kurtkę Mammut Runbold pro hs jacket z GOTE mam niemal zawsze w plecaku. Doskonale chroni przed wiatrem i opadami (w takich warunkach sama puchówka się nie sprawdzi). Jako ostatnia warstwa (na kurtkę puchową, polar i bieliznę merino) zapewnia mi totalny komfort termiczny, gdy robi się naprawdę zimno. Polecam! Ale oczywiście są różne szkoły 😉
Pozdrawiam!