GÓRY
Dodaj komentarz

Tatry Wysokie. Zimowa Świnica (wierzchołek taternicki)

Zachodzące słońce rozpala pokrywającą szczyty śnieżną biel. Za kilka godzin wraz z wybiciem północy i głośnymi wybuchami fajerwerków rozpocznie się nowy 2017 rok. Pożegnanie obecnego, uczciliśmy w wyjątkowy sposób. Zimowa Świnica została zdobyta! Lepszego zakończenia mijającego roku nie mogliśmy sobie wyobrazić. I lepszej zapowiedzi kolejnego, również!

Tuż przed Sylwestrem w Zakopanem i Tatrach śniegu nasypało, że ho ho! Stolica Podhala wyglądała dzięki niemu bajkowo, ale w górach ogłoszony został III stopień lawinowy.

Nie mogąc usiedzieć na miejscu, w sobotni poranek ostatniego dnia 2016, ruszamy do Kuźnic na mały górski rekonesans. Zamierzamy przespacerować się szlakiem przez Kalatówki do schroniska na Hali Kondratowej, może dalej, o ile świeżo nasypany śnieg pozwoli.

Wysiadając z busa w Kuźnicach, nie możemy uwierzyć własnym oczom. Zamiast tradycyjnej dla tego miejsca, zwartej i długiej kolejki chętnych do wjazdu na Kasprowy, widzimy zaledwie garstkę turystów. Takiej okazji nie można przegapić! Ustawiamy się w krótkim ogonku, i kilkanaście minut później podziwiamy już okolicę, z wysokości sunącego po linach wagonika. W wagoniku ustalamy wstępny plan trekkingu. Jego celem będą – zupełnie w tych okolicznościach nie-Czerwone Wierchy.

Pogoda na Kasprowym jak marzenie – mroźna ale słoneczna. Widoczność doskonała. Uzbrojeni w raki i gotowi do drogi, przysłuchujemy się rozmowom turystów. Przewija się w nich temat zagrożenia lawinowego i zasypanych świeżym śniegiem szlaków.

Z miejsca, w którym stoimy, początek wybranej przez nas drogi do Kopy Kondrackiej, widać jak na dłoni. Maszerowaliśmy nią latem, stąd powtórka nie jest dla nas tak bardzo ekscytująca. W dodatku z tego co słyszymy, szlak może nie być jeszcze przetarty. W tych okolicznościach wędrówka przez Kopę Kondracką do schroniska na Hali Kondratowej i dalej do Kuźnic, w krótki grudniowy dzień może być trudna lub wręcz niemożliwa.

Z toczących się wokół nas rozmów, wyłapujemy nagle nazwę „Liliowe”(a nie jest to rozmowa o kolorze kozaczków dobranych do kombinezonu i mających dobrze prezentować się na pamiątkowym zdjęciu z Kasprowego). Przełęcz Liliowe – tam wybierają się stojący obok nas turyści.

Faktycznie, czemu by nie ruszyć w tę stronę, może nawet kawałek dalej – myślimy. Sami przed sobą nie przyznajemy się wtedy jeszcze, jaki cel chodzi nam po głowie. Świnica? Zimą? To chyba za duże wyzwanie. Owszem byliśmy na szczycie ale w piękny, jesienny dzień. Zimowe warunki i jedna z najniebezpieczniejszych gór w polskich Tatrach, to już co innego. Jednak wspomnienie wspaniałego przeżycia, jakim było wejście na Świnicę (2301 m n.p.m.), nie daje nam o sobie zapomnieć.

Póki co, przed sobą mamy Suchą Przełęcz (1933 m n.p.m.), a za nią na czerwonym szlaku m.in. Beskid (2012 m n.p.m.) i Przełęcz Liliowe (1952 m n.p.m.).
W końcu zbliżamy się do Świnickiej Przełęczy (2051 m n.p.m.). Widok przełęczy i wyrastającej za nią Świnicy jest obłędny. Jeszcze chwila i jesteśmy tam. W tym miejscu powinniśmy zawrócić, jednak zamiast tego krok po kroku, na zasadzie  – wejdźmy jeszcze kawałeczek, będą lepsze widoki – wspinamy się w kierunku szczytu (oczywiście w tak zimowych warunkach, bez asekuracji dostępny jest tylko taternicki wierzchołek Świnicy).

Już wiemy, że odwrotu nie będzie. Teraz chcemy tylko jednego – dotrzeć na wierzchołek. A potem, patrząc z góry na cudowną panoramę Tatr, pomyśleć, że właśnie dzięki takim chwilom miniony rok był wyjątkowy. A nowy – na pewno też taki będzie!

P.S. 2021- niesamowicie czyta się ten tekst po latach. Sporo się zmieniło od czasu jego powstania. W minionym sezonie zimowym byłam na Świnicy 3 razy, oczywiście startując z Kuźnic i zdobywając Kasprowy bez udziału kolejki linowej. Trening jednak robi swoje 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s