INFORMACJE, Iran
Komentarze 3

Damavand – najwyższy szczyt Iranu. Informacje praktyczne dotyczące wyprawy.

Z Damavandem mierzyłam się dwa razy.
Na początku i pod koniec naszej blisko 3-tygodniowej podróży po Iranie wiosną tego roku.
Za pierwszym razem dotarłam do Camp 3 na wysokość 4 200 m n.p.m. ale temperatura odczuwalna minus 40 °C i wiatr o sile 100 km/h, uniemożliwiły mi atak szczytowy.
Więc wróciłam pod Damavand jeszcze raz. Warunek był jeden – wejście w 2 dni (ostatecznie już na górze przedłużone do 3). Tym razem było pięknie. Bardzo ciężko, ale pięknie.


Damavad najwyższy szczyt Iranu położony w paśmie Elburs, mierzy 5 610 m n.p.m. W sezonie przypadającym na okres lipiec-sierpień staje się popularnym celem wycieczek Irańczyków oraz wypraw organizowanych przez obcokrajowców.
W tym czasie zdobycie wulkanu, jakim jest Damavand poza ewentualnymi problemami związanymi z wysokością, nie sprawia trudności technicznych.
Zimowe wyprawy na Damavand to temat dla naprawdę doświadczonych osób, dysponujących odpowiednim sprzętem i odzieżą. Odczuwalna temperatura na szczycie potrafi sięgać wówczas minus 70 °C.
Wczesną wiosną Damavand należy głównie do skiturowców, a warunki nadal nie są łatwe.

Pierwszy raz pod Damavandem stanęłam w połowie kwietnia. Szalejący na szczycie wiatr o prędkości 100 km /h wiatr, temperatura odczuwalna minus 40 °C i ograniczona widoczność – w takich warunkach za namową przewodnika zrezygnowałam z myśli o pójściu wyżej i opuściłam Camp 3 położony na wysokości 4 200 m n.p.m.
Na początku maja warunki były już łagodniejsze i tym razem dotarłam na szczyt.

Prognozę pogody na Damavandzie możesz sprawdzić na Weather Forecast

widok na Damavand z Polur

Bazą wypadową wypraw na południową ścianę Damavandu jest miejscowość Polur, położona 70 km na północny-wschód od Teheranu. Tu zaopatrzyć się można w potrzebny na wyprawę prowiant, lub w jednej z kilku knajpek zjeść ostatni (w perspektywie kolejnych dni ) kebab z jaśminowym ryżem.
Do Polur dotrzeć można bezpośrednio taksówką (przejazd trwa ok. 2 godz.) lub bardziej skomplikowanym sposobem łączonym (tzn. najpierw metrem w Teheranie do stacji Farhangsara, a stamtąd autobusem jadącym do Amol w stronę Morza Kaspijskiego z przystankiem „na żądanie” w Polur).

W miasteczku Polur zlokalizować należy Camp 1, czyli budynek Irańskiej Federacji Górskiej położony na wysokości ok. 2 300 m n.p.m. Tam uiszcza się opłatę za permit na wejście na Damavand (50$). W schronisku można również skorzystać z noclegu, by potem zorganizowanym transportem lub pieszo ruszyć w stronę Gosfandsara, czyli Camp 2 rozłożonego na 3 000 m n.p.m. Charakterystycznym obiektem jest tutaj meczet ze złotą kopułą.

Zimą i wiosną ze względu na zalegający śnieg pod sam Camp 2 wjechać się nie da (w związku z czym piesze podejście rozpoczyna się z reguły od wysokości 2 700-2 800 m n.p.m), nie ma również co liczyć na nocleg w tym miejscu.

Kolejny Camp o numerze 3, czyli Bargah Sevom New Hut to schronisko zlokalizowane na wysokości 4 200 m n.p.m.
Camp 3 oferuje noclegi w 4 pokojach i jednej wspólnej sali, plus możliwość korzystania z jadalni oraz zakupu podstawowych produktów spożywczych i napojów. Jest nieogrzewany, co oznacza, że poza sezonem potrafi być tu naprawdę zimno (minus 10°C podczas mojego pobytu w połowie kwietnia).
W tym okresie koniecznie trzeba mieć ze sobą dostosowany do tak niskich temperatur śpiwór oraz dobrze izolującą od chłodu matę/materac. A i tak mogą się przydać plastikowe butelki z gorącą wodą (tutejszy patent na rozgrzanie dla zmarzluchów).

Jeżeli wchodzicie na Damavand z przewodnikiem to on zorganizuje wam nocleg oraz wyżywienie w schronisku (a także prowiant na trasie). No i butelki z gorącą wodą, a nawet możliwość spania w niewielkim, ale cieplejszym od pozostałych, pokoju guaidów 😉
Jeżeli nie korzystacie z usług przewodnika, szczególnie w sezonie, zadbajcie o wcześniejszą rezerwację miejsc w schronisku. Chyba, że zamierzacie spać w namiocie, na które to rozwiązanie latem nie brakuje chętnych.

No i jeszcze jedna ważna kwestia – toalety pod Damavandem.
Skorzystanie zimą z toalety w Camp 3 wiąże się z koniecznością opuszczenia (umownie) ciepłego budynku, okrążenia go i dotarcia do przylegającej do niego przybudówki. Chyba, że na zewnątrz szaleje śnieżna zamieć – wtedy otwierane są drzwi z kuchni na korytarz prowadzący do toalet. Spacer w tym kierunku to okazja do nakręcenia niezłego filmu grozy. Wystarczy bowiem uchylić zasłaniający przejście koc, by z nagrzanej kuchni wkroczyć do nieoświetlonego tunelu, którego ściany pokrywa gruba warstwa zlodowaciałego śniegu. W ten sposób dociera się do oddzielonych ściankami dziur w ziemi. I to nie jest koniec horroru 😉

Ile czasu przeznaczyć na Damavand

Prawidłowy czas akcji górskiej powinien trwać 5 dni:

Dzień 1 dotarcie z Teheranu do Polur, nocleg w Camp1 (wysokość ok. 2300 m n.p.m) lub w Camp 2 (w sezonie pod namiotem lub w blaszanej budce na wysokości 3000 m n.p.m.)

Dzień 2 dojście do Camp 3 (4200 m n.p.m.)
Poza sezonem podejście z wysokości ok. 2700 (do której ze względu na zalegający wyżej śnieg dojeżdżają terenówki) do schroniska zajmuje 6-7 godzin.

Dzień 3 wyjście aklimatyzacyjne (ok. 5000 m n.p.m.)

Dzień 4 atak szczytowy (5610 m n.p.m.), nocleg w Camp 3
Poza sezonem w warunkach zimowych podejście trwa 7-10 godz., zejście do schroniska 3-4 godz.

Dzień 5 zejście do Polur (3-4 godz.), powrót do Teheranu 

Ale… choć wiąże się to z mega wysiłkiem, przeczy zasadom prawidłowej aklimatyzacji i obciążone jest ryzykiem choroby wysokościowej plan ten można skrócić do 2-3 dni (z przejazdem z i do Teheranu).
Za drugim podejściem miałam właśnie tyle czasu na Damavand. No i udało się – dopisała pogoda, a mój organizm poradził sobie z tak dużym wysiłkiem i wysokością.
Jednak zdecydowanie rozsądniejszą opcją jest zaplanowanie wyprawy na 5 dni.

Jaki sprzęt i odzież zabrać na Damavand

Mój ekwipunek na Damavand bazował w dużym stopniu na rzeczach, które miałam ze sobą podczas wyprawy na Kazbek, którą odbyłam z zaprzyjaźnioną agencją Mountain Freaks.

O tym co zabrać na Kazbek przeczytacie tutaj

Na Damavandzie, podobnie jak na Kazbeku niezbędne okazały się spodnie i kurtka z GORE-TEXem oraz bielizna termiczna z merino. Ekwipunek uzupełniłam o nowe buty i automatyczne raki.

Dziewczyny wybierające się na Damavand może zainteresować informacja, że ograniczenia dotyczące stroju kobiet w Iranie, w górach nie obowiązują. Nikt nie wymaga tu noszenia hidżabu, krótki rękaw też jest dopuszczalny.

A to już lista rzeczy, z których korzystałam podczas ataku szczytowego:
– przeciwwiatrowa kurtka z membraną Mammut Runbold pro hs jacket, jako zewnętrzna warstwa,
– spodnie z membraną Mammut Mittellegi Pro Pants,
– kurtka puchowa TressPass,
kurtka puchowa Jack Wolfskin Atmosphere JKT,
– bluza techniczna Mammut Aconcagua,
– komplet bielizny termicznej z merino Brubeck Extreme Wool oraz 2 pary skarpet z merino, dodatkowe getry,
– 3 pary rękawic (od cienkich po łapawice), wełniana czapka z Nepalu w stylu andyjskich chullo, buff,
– okulary Julbo spectron 4,
– buty Scarpa Phantom Guide, raki automatyczne Salewa, czekan Salewa, kije Black Diamond Distance Z,
– plecak Deuter Futura Pro 34 SL,
– ogrzewacze chemiczne do rąk i stóp Thermopad,
– czołówka,
– termos 1 l.

Za wsparcie wyprawy dziękuję sklepowi Mammut Piaseczno.
Produkty waszej marki jak zwykle okazały się niezawodne.

Ile to kosztuje

Wszystko zależy oczywiście od sposobu, w jaki zostanie zorganizowane wejście na irański wulkan – czy będzie to wyprawa któregoś z polskich organizatorów, wynajęcie przewodnika na miejscu, czy też samodzielny wypad.
Ja zdecydowałam się na drugą opcję w ramach naszej podróży po Iranie, którą to podróż jak zwykle ogarnęliśmy na własną rękę.

Koszt wynajęcia przewodnika na miejscu waha się od 300 do 450 euro za 5-dniową wyprawę. Poza przewodnictwem obejmuje transport do i z Teheranu, noclegi w schroniskach (Camp 1, Camp 3), transport bagażu do Camp 3, wyżywienie i napoje podczas całej wyprawy. Permit na wejście na Damavand (50$) jest płatny osobno.

Swojego przewodnika znalazłam już na miejscu w Polur. A to namiary na niego: Homayoun Rishehchi Damawand.com

Homi pozdrawiam! I dzięki za drugą szansę. Bez niej nie zrealizowałabym swojego marzenia o kolejnym pięciotysięczniku.

A o wejściu na Kazbek, mój pierwszy poważny (nie licząc boliwijskiej Chacaltaya) pięciotysięcznik piszę tutaj

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia i/lub uważasz ten wpis za przydatny i wartościowy, będzie mi miło, gdy podzielisz się nim w SM (np. udostępniając na facebooku), polubisz go lub skomentujesz.
To dla mnie ważny sygnał, że jesteś tam, po drugiej stronie ekranu 🙂

3 komentarze

  1. Jan Subskrybent napisał(a):

    Jak zwykle świetne zdjęcia oraz rzeczowy i nieprzeciągnięty opis podejścia. Świetny przerywnik w pracy na kilka minut i rozmarzenie się. Wszystkiego dobrego!

  2. Karolina napisał(a):

    Jestem,jestem i dzieki Tobie Marto przenosze sie wyobraznia w inny swiat . Swiadomosc ze moje dzieci sa w roznych zakatkach,gdzie ja juz napewno nie bede,bardzo przybliza te tereny 😉 Nie tylko dzieki fotkom ale tez opisom jakie tworzysz dla nas …….

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s