Zamykając za sobą drzwi schroniska, jednym ruchem odcinamy się od szalejącej na zewnątrz śnieżnej zamieci. To za jej sprawą chwilę wcześniej, w bieli unoszonych podmuchami wiatru i smagających twarze lodowych płatków, zniknęło niemal wszystko dookoła nas. Przy tak ograniczonej widoczności, o słynnej górskiej panoramie roztaczającej się z hali na Rysiance, mogliśmy jedynie pomarzyć. W śnieżnej zadymce, ledwie widoczny stał się również cel naszej wędrówki, czyli tutejsze schronisko. Gdy zatem, zziębnięci i przewiani w końcu przekraczamy jego progi, z satysfakcją dochodzimy do wniosku – nie ma to jak zima w górach!
Po widokach, jakie oferuje Rycerzowa i Wielka Racza, Beskid Żywiecki nie daje nam spokoju, kusząc wspomnieniami odwiedzonych miejsc. Do tej pory podziwialiśmy go w słonecznym, barwnym wydaniu, jak na wrześniowy i październikowy czas przystało.
Mamy jednak listopad i po złotej jesieni nie pozostał już nawet ślad. W miastach rozpoczął się szarobury, przedzimowy okres. Z tej perspektywy ciężko wyobrazić sobie, że w górach może być prawdziwie biało. Nie mówimy tu oczywiście o Tatrach, bo tam, po kolana w śniegu zapadaliśmy się już w październiku, podczas wędrówki szlakiem Ornak-Siwy Zwornik.
Chodzi o niższe góry, takie jak Beskid Żywiecki właśnie.
O tak, chętnie zobaczymy tutejsze szczyty w białej odsłonie! Jednak i tym razem, nie kuszą nas najwyższe punkty tego pasma– dobrze znana Babia Góra i Pilsko. Ponownie szukamy miejsc mniej popularnych, z pięknymi widokami zbliżonymi do tych, podziwianych z Rycerzowej i Wielkiej Raczy.
W tej sytuacji wybór pada na Rysiankę.
Gdy z parkingu w pobliżu schroniska Gawra, ruszamy w stronę wyznaczonego na ten dzień celu wędrówki, nic nie zapowiada oczekiwanego spotkania zimy. Przez pierwszy etap naszej trasy oglądamy – dobrze nam znany z miejskiej scenerii – ponury, szaro-jesienny krajobraz.
Jednak z każdym pokonywanym metrem szlaku, sytuacja ulega zmianie na lepsze. Wokół nas zaczyna robić się biało. Do tego stopnia, że po około dwóch godzinach wspinaczki, w bieli wirujących płatków śniegu (jak już wiecie), znika niemal wszystko – górska panorama, którą mieliśmy podziwiać z hali na Rysiance (1322 m n.p.m.), szlak którym wędrujemy, a nawet tutejsze schronisko PTTK. Za to, gdy to ostatnie pojawia się w zasięgu naszego wzroku, widok jest naprawdę bajeczny!
W końcu docieramy do bezpiecznej przystani. Z uczuciem ulgi zajmujemy miejsca za jednym z drewnianych stołów wewnątrz budynku i przez okno przyglądamy się, niegroźnej z tej perspektywy, zimowej aurze.
Jest ciepło i przytulnie. Drożdżowe ciasto smakuje wybornie, a herbata przyjemnie rozgrzewa zziębnięte ciała. Może i nie mieliśmy okazji podziwiania widoków, jakie oferuje polana na Rysiance, ale i tak nie zapomnimy jej zimowego wydania, oraz uczucia radości i satysfakcji, z jakimi dotarliśmy do tutejszego schroniska.
W drodze powrotnej szlak prowadzi nas przez Trzy Kopce, które okazują się pozbawionym widoków punktem w lesie. Nic to. Emocji i niezapomnianych obrazów (choć może nie do końca takich, jakich się spodziewaliśmy), z tego dnia nie będzie nam brakowało na pewno!