Smukłe, długie łodzie wypełnione egzotycznymi owocami, sprzedawcy w słomkowych kapeluszach, pływające garkuchnie, na poczekaniu wyczarowujące smakowite, tradycyjne potrawy, a wszystko to w scenerii porośniętych egzotyczną roślinnością kanałów, z domami na palach wzdłuż brzegów. Tak wyobrażacie sobie pływający targ w Tajlandii? Najsłynniejszy, w Damnoen Saduak, miejscowości oddalonej ok. 100 km od Bangkoku, kusi takimi właśnie obrazami. I owszem są one zgodne z prawdą, barwne i egzotyczne, niestety pozbawione autentyzmu. Jeżeli liczycie, że odwiedzając pływający targ w Damnoen Saduak, odbędziecie podróż w czasie, jedyne co wam pozostanie po powrocie, to wystylizowanie zrobionych tam zdjęć na stare pocztówki.
Niewątpliwie najciekawszym punktem rejsu po kanałach jest dopłynięcie do targu owocowo-gastronomicznego. To jednak ostatni etap wycieczki. Po drodze czeka was przeprawa wzdłuż szpaleru straganów z „rękodziełem”, rozstawionych po brzegach kanałów, wśród łódek pełnych innych turystów. Tak naprawdę, zamiast zorganizowanej wycieczki, czy to za pośrednictwem biura podróży, czy taksówkarza z okolic Khao San, (który na miejsce dowiezie was za niewielkie pieniądze, ale – prosto pod agencję sprzedającą nietanie rejsy), lepiej dojechać do Damnoen Saduak z Bangkoku podmiejskim autobusem, zrobić zdjęcia na pływający, gastronomiczny targ z zawieszonego nad nim mostu (najlepsze ujęcia), zejść na dół, zjeść tradycyjne tajskie curry, a może i wynegocjować rejs po kanałach za rozsądną stawkę. Najlepiej na miejsce przyjechać wcześnie rano, nie ma wówczas tak wielu turystów, jest również szansa, uniknięcia popołudniowych korków w drodze powrotnej do Bangkoku. Targ odbywa się codziennie.
Zdjęcia są zwalające z nóg! 🙂 Zapraszamy również do nas.
Życzymy powodzenia w konkursie!
Pozdrawiamy,
Goha i Kamil
RobiMy Podróże
Wzajemnie 🙂 Dzięki za miłe słowa.