Beskid Śląski. W poszukiwaniu pierwszego śniegu, czyli wejście na Baranią Górę
Oblepione ciężkim, wilgotnym śniegiem gałęzie, łączą się, tworząc nad naszymi głowami biały okap. Pokryte cienką warstwą lodu kamienie lśnią na ścieżce, obok której płynie górski potok, a przystrojone w biel świerki, sięgają swymi koronami błękitu nieba. Brakuje tylko fauna Tumnusa, z czerwonym szalikiem wokół szyi. Zaraz, zaraz. Sceneria dookoła nas faktycznie jest baśniowa, ale to nie Narnia. Jesteśmy w Beskidzie Śląskim, na szlaku prowadzącym w stronę Baraniej Góry, drugiego co do wysokości szczytu w tym paśmie gór. Mamy połowę listopada. W miastach rządzi szaro-bura jesień, a tu w górach jest już biało. I chociaż w ciągu zimy, śnieg z pewnością nam się znudzi, w tym momencie cieszymy się z niego jak dzieci.










