AZJA, KIRGISTAN/UZBEKISTAN, UZBEKISTAN
Komentarzy 14

Uzbekistan. Taszkent – Kompleks Hast Imam, Medresa Kukeldasz i Meczet Piątkowy

Nasz podręczny plecak szybko wypełnia się czarnymi reklamówkami z banknotami. W jednej chwili, wymieniając pieniądze na uzbeckim bazarze, sprawnie i bezproblemowo stajemy się milionerami. Co za miły obrót sprawy. Dzień wcześniej, przekraczając pieszo granicę między Kirgistanem a Uzbekistanem, mieliśmy mniej radosne miny. Zawartość należących do nas bagaży wylądowała wówczas na podłodze i ławkach, stając się obiektem drobiazgowej kontroli uzbeckich celników. Ci, dopiero gdy przejrzeli zdjęcia i aplikacje na naszych telefonach, poznali wysokość średnich zarobków w Polsce i stwierdzili, że towarzysząca nam córka, jednak jest naszym dzieckiem, choć wygląda na starszą, niż to wynika z jej dokumentów – wbili upragnione pieczątki do paszportów. W końcu, z niemałą ulgą mogliśmy wreszcie powiedzieć – Witaj Uzbekistanie!

Do Taszkentu, stolicy kraju docieramy grupową taksówką spod wspomnianego przejścia granicznego Dostlik-Dostuk. Oczywiście rozpoczęcie kursu poprzedzają twarde negocjacje co do stawki za przejazd. We wspomnianej grupowej taksówce najsilniejszą grupą, poza kierowcą i młodą Kanadyjką, jest nasza trójka. Po ponad ośmiu godzinach jazdy, kilku kontrolach po drodze i wymianie niewielkiej ilości pieniędzy „na rozruch” gdzieś na trasie, docieramy na miejsce. Taszkent wita nas szerokimi prospektami, ogromnymi placami, pomnikami, fontannami i postsowiecką, monumentalną architekturą. A także porządkiem, wręcz nietypowym jak na azjatyckie standardy.

Rankiem kolejnego dnia na lokalnym bazarze, gdzieś pomiędzy stoiskiem z pomidorami a drugim z nabiałem, dokonujemy wymiany większej ilości dolarów na lokalną walutę. Cały proceder choć nielegalny, jest zjawiskiem powszechnym w Uzbekistanie. I bardzo dla turystów korzystnym. Kurs czarnorynkowy jest bowiem znacząco wyższy od oficjalnego. Trzeba tylko pamiętać, żeby planując podróż w te rejony (i jest tak w większości krajów Azji Środkowej) zaopatrzyć się w dolary nowe. Stare dolary mają bowiem mniej korzystny kurs wymiany. Ale i euro, tutejsi biznesmeni spod znaku pomidora czy marchewki, nie gardzą.

Z plecakiem pieniędzy ruszamy w stronę dworca kolejowego. Nasz kolejny etap podróży to bowiem kilkunastogodzinny, nocny przejazd pociągiem na trasie Taszkent-Nukus. W drodze do celu, jakim jest okazały budynek wokzała, korzystamy z okazji. Mieszkańcy stolicy Uzbekistanu znaleźli świetny sposób poruszania się po mieście. Są nim właśnie okazje, czyli prywatne samochody, których kierowcy, jeżeli odpowiada im kierunek jazdy i zaproponowana kwota za przejazd, zawożą pasażerów pod wskazany adres. Okazję zatrzymuje się machaniem ręki, stojąc przy ulicy. Tak właśnie stojąc i machając zatrzymaliśmy auto, którego właściciel za groszową opłatą zawiózł nas na dworzec kolejowy.

Przed wejściem do budynku – skaner i kontrola bagażu. W tym naszego, pełnego pieniędzy plecaka. Zastanawiamy się jaka będzie reakcja ochraniarza na jego zawartość. Kiedy przychodzi nasza kolej, grzecznie otwieramy plecak. I bez problemu zostajemy wpuszczeni do środka. Widać tutejszy ochroniarz kontrolował już niejednego milionera.
Oglądanie zabytków Taszkentu przed Samarkandą, Bucharą i Chiwą to dobry pomysł. Na tle wymienionych miast Jedwabnego Szlaku i ich budowli, te stołeczne wypadają blado. Gdy jednak widzi się je w pierwszej kolejności, robią ogromne wrażenie.

Zwiedzając Taszkent znów korzystamy z okazji. Co prawda właściciel pierwszego auta, zamiast do kompleksu Hawendi Tachura zawozi nas pod medresę Kukeldasz i Meczet Piątkowy, a nam dłuższą chwilę (podczas której dopasowujemy oglądane miejsce do opisu z przewodnika), zajmuje odkrycie pomyłki. Z kolei jadąc z innym kierowcą do wspomnianego zespołu Hawendi Tachura, musimy sami domyślać się jak jechać oraz wskazywać trasę. Ale i tak jesteśmy zadowoleni. Przede wszystkim z ceny usługi. Kierowcy też są zadowoleni, bo mimo wszystko przepłacamy kursy. Głównym powodem ich radości i dumy jest też możliwość kontaktu z inostańcami.

W związku ze wspomnianą komunikacyjną pomyłką, pierwszym odwiedzonym przez nas miejscem w Taszkencie jest medresa Kukeldasz – nadal działająca uczelnia z XVI wieku, z pięknym atrium i rozłożonymi wokół niego salami lekcyjnymi oraz pokojami studentów. W pobliżu złocistej, ozdobionej geometrycznymi wzorami metresy, bieleje bryła Meczetu Piątkowego z trzema błyszczącymi kopułami.

Po wymienionych miejscach przychodzi czas na kompleks Hast Imam. Jesteśmy oczarowani. Czujemy się trochę jak w średniowiecznym islamskim mieście. To przedsmak tego, co czeka nas w Samarkandzie, czyli słynnego Registanu. Na rozległym placu uwagę przyciągają trzy budynki – meczet szejka Tilla i medresa Muji Mubaraka, a naprzeciwko nich piękna medresa Barak Chana, datowana na XV/XVI wiek. Jest też współczesny meczet Hast Imam z dwoma wysokimi minaretami na wejściu do kompleksu.

Czas na ostatnie miejsce, zespół Hawendi Tachura. Niestety nie udaje nam się zwiedzić należących do niego trzech mauzoleów. Zadowolić się musimy znajdującym się tutaj budynkiem Taszkenckiego Uniwersytetu Islamskiego. Przed wejściem jego studentki pozują do grupowej fotografii.

Pociągiem o 15.25 opuszczamy Taszkent. Zanim to następuje, czeka nas kontrola biletów i paszportów w tłumie zniecierpliwionych podróżnych napierających na bramkę oraz kontrola bagażu.
Stojący w 40 stopniowym upale pociąg, rozgrzany jest niemiłosiernie. W panującym wewnątrz upale marzymy tylko o tym, by w końcu ruszył. To będzie długa i ciekawa podróż – myślimy, rozglądając się po wagonie. Szybko przekonamy się, jak bardzo było to słuszne stwierdzenie.

Kilka szerokich ujęć

14 komentarzy

    • To prawda, zabytki Taszkentu prezentują się pięknie, ale najlepsze miejsca – miasta Jedwabnego Szlaku – dopiero czekają na swoją kolej 😊 Pozdrawiamy!

  1. Kasia napisał(a):

    to jest zupełnie jak inny świat dla potencjalnego mieszkańca Polski. Lubię takie podróże do innej kultury. Pozdrawiam!

  2. Szymon napisał(a):

    marzy mi się Uzbekistan… w ogóle Azja Środkowa i cały postradziecki świat coraz mocniej mnie przyciąga [byłem we wszystkich europejskich ex-republikach]. I chcę ciągle wracać! 🙂

  3. Paulina napisał(a):

    uwielbiam te mozaiki świata muzułmańskiego – ta architektura jest niesamowita – ale ciężko połapać się w fasadach – która jest która 😀 wszystkie podobne, szczególnie w takim słońcu :-))

    • Wszystkie fasady podobnie piękne 😉 Ale to prawda, architektura miast Jedwabnego Szlaku w Uzbekistanie jest zachwycająca. Wrażenie podobieństwa znika, gdy umiejscawia się budowle w konkretnej przestrzeni. Ciężko to czasami oddać na zdjęciach…

  4. W tamtej części świata jeszcze mnie nie było, miejsce wygląda na bardzo interesujące. Poza tym uwielbiam być chociaż przez chwilę milionerem 😉 Swoją drogą zdjęcia iście pocztówkowe!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s