EUROPA, HISZPANIA, ZWIEDZAJĄC EUROPĘ
Dodaj komentarz

Majorka, Palma de Mallorca

Masywna, a zarazem kunsztowna bryła katedry La Seu w Palma de Mallorca, widziana od strony morza, niepodzielnie góruje nad okolicą. Patrząc na nią, mamy przed oczami postać króla Aragonii Jakuba I Zdobywcy (Jaime I de Aragón) i jego targaną przez sztorm flotę statków, płynących do wybrzeży Majorki, by wyzwolić wyspę spod władzy Maurów. To ponoć właśnie wtedy, podczas groźnej morskiej nawałnicy, Jakub I poprzysiągł Najświętszej Marii Pannie, że jeżeli ocaleje i zwycięży, wzniesie ku jej czci wspaniałą świątynię. Spoglądając na okazałą budowlę ze złocistego piaskowca i znając dzieje tych ziem, wiemy, że jego modlitwy zostały wysłuchane.

Historia Majorki i stolicy wyspy, Palmy to w dużym uproszczeniu historia samej Hiszpanii. Miasto korzeniami sięga czasów rzymskiej osady, powstałej w miejscu megalitycznego siedliska z epoki brązu. Po rzymskim panowaniu, przyszedł dla wyspy czas najazdu Wizygotów, a następnie zwierzchnictwa Bizancjum. VIII wiek to początek muzułmańskiej dominacji. Kres panowaniu Arabów położył pięć wieków później, w 1229 roku wspomniany Jakub I Zdobywca. Jego syn i następca Jakub II został władcą niezależnego Królestwa Majorki, które przetrwało do roku 1349. Wtedy to wyspa wróciła pod hiszpańskie panowanie. Rozpoczęty w latach 50 tych XX wieku boom turystyczny, trwa nadal, czyniąc z Majorki wakacyjny raj dla turystów, z największym na Balearach portem lotniczym w Palma de Mallorca, obsługującym rocznie 20 milionów pasażerów.

Od początku pobytu na wyspie, ulegliśmy urokowi tutejszych górskich miasteczek, takich jak Valldemossa, Deia czy Fornalutx, ze stromymi, wąskimi uliczkami, domami o barwie palonej gliny i donicami barwnych kwiatów na schodach lub balkonach. Zaparły nam dech widokowe, pełne serpentyn drogi, takie jak ta prowadząca do zatoki Sa Calobra przez góry Serra de Tramuntana, lub do stojącej samotnie na krawędzi klifu, latarni morskiej przylądka Cap de Formentor. Do tego piaszczyste plaże, turkusowe zatoki, las masztów w portach jachtowych i niezapomniane panoramy. Łatwe przemieszczanie się, wynajętym bez problemu autem. Na koniec przyszedł czas na stolicę Majorki, którą niczym najsmakowitszy kąsek, zostawiliśmy na przedostatni dzień pobytu na wyspie.

Przez ogromne, rozetowe okno do wnętrza katedry dociera barwne, stłumione światło. Największa i najokazalsza rozeta, jaka zachowała się z okresu gotyku i od około 700 lat zdobi wnętrze La Seu, ma 12 metrów średnicy i powierzchnię 100 m². Oprócz niej, grę świateł w świątyni zapewnia ponad 80 otworów okiennych. Przenikające przez nie światło, łagodnie rozjaśnia wnętrze ogromnej nawy głównej oraz niezwykłą konstrukcję zawieszoną nad ołtarzem. Konstrukcja ta, to rodzaj baldachimu, nawiązujący kształtem do korony cierniowej. Niezwykły pomysł i wykonanie, ale cóż się dziwić, skoro jego autorem jest sam Antonio Gaudí. Boczne kaplice to też prawdziwe dzieła sztuki. Znajdują się w nich przedstawienia Męki Pańskiej i Ostatniej Wieczerzy oraz rzeźby wyobrażające świętych, a nawet figura Jezusa, naturalnej wielkości i z ruchomymi stawami, która służy do inscenizacji zdjęcia z krzyża.

Opuszczamy chłodne, skryte w półmroku wnętrze katedry. Atakuje nas jasność i fala gorącego powietrza. Woźnica leniwie czeka na chętnych, którzy wsiądą do jego dorożki. Mieszkając w Krakowie, akurat tą atrakcją nie jesteśmy zainteresowani.

Próbujemy objąć katedrę wzrokiem. O ile z poprzedniej perspektywy, zaraz po opuszczeniu parkingu w rejonie Parku de la Mar, nie było z tym problemu (a świątynia prezentowała się wspaniale, górując nad okolicą), o tyle z bliska ogarnięcie jej wzrokiem lub ujęcie w kadrze, nie jest proste. Wszystko za sprawą niezwykle imponujących rozmiarów budowli. La Seu to bowiem jedna z największych gotyckich świątyń w Hiszpanii, licząca 121 metrów długości, 55 szerokości i 44 metry wysokości. Pomysł, by katedra symbolizowała potęgę chrześcijaństwa (La Seu powstała na miejscu muzułmańskiego meczetu), powiódł się znakomicie.

Ostatni rzut oka na fasadę świątyni, jej okazałe bramy, tympanony, gotyckie łuki przyporowe oraz na znajdujący się na tyłach katedry Palau Episcopal – Pałac Biskupi, mieszczący muzeum diecezjalne, i ruszamy dalej. Czas na jedną z nielicznych, dobrze zachowanych pozostałości po arabskim panowaniu na wyspie. Łaźnie, czyli Banys Àrabs. Pochodzące z X wieku, dwa udostępnione do zwiedzania pomieszczenia – jedno do gorących kąpieli, drugie do wypoczynku – toną w półmroku. Pięknie prezentują się wykorzystane przez Maurów rzymskie kolumny, wspierające sklepienie łaźni.

Kolej na spacer po centrum Palmy. Okazałe budynki w sercu stolicy, prezentują się pięknie, oświetlone popołudniowym słońcem. W cichych zaułkach przycupnęły małe, przytulne kawiarenki ze stolikami na ulicy. Mieszkańcy Palmy nieśpiesznie oddają się codziennym zajęciom, celebrując proste przyjemności i ciesząc się chwilą. Brak pośpiechu udziela się nawet turystom, licznie spacerującym po mieście.

Mijamy elegancki, XVI wieczny budynek ratusza (Ajuntament) na Plaça de Cort. Przechodzimy obok kamienic z charakterystycznymi balkonami, wysokimi oknami i nieodłącznie towarzyszącymi im, równie wysokimi drewnianymi okiennicami. Zaglądamy do wąskich uliczek i urokliwych zaułków.

Na Plaça Major, głównym placu miasta, otoczonym żółtymi czterokondygnacyjnymi budynkami o zielonych okiennicach, panuje gwarna, ruchliwa atmosfera. Są tu kawiarniane ogródki, kramy z lokalnym rzemiosłem, grajkowie i wszelkiej maści uliczni artyści. Aż trudno uwierzyć, że zanim miejsce to powstało, znajdowała się tutaj siedziba inkwizycji, wyburzona na początku XIX wieku.

Okazuje się, że ceniących uroki sjesty i spokojnego życia mieszkańców wyspy, stać również na porywcze i gwałtowne zachowania. Czerwone krzyże na filarach kościoła św. Franciszka, to pamiątka po krwawych wydarzeniach do jakich doszło w dniu Wszystkich Świętych roku 1490, kiedy to przedstawiciele dwóch zwaśnionych rodów, urządzili sobie nawzajem prawdziwą rzeź. Powodem był ponoć dzban wody, wylany na głowę jednego z uczestników zdarzenia. Dopiero widok krucyfiksu zakończył krwawe porachunki. Po tych wydarzeniach świątynię zamknięto na kilkadziesiąt lat i otwarto dopiero po kolejnej konsekracji. Patrząc na tchnące spokojem mury, sięgającego epoki gotyku kościoła św. Franciszka, trudno nam uwierzyć, że były one światkiem tak brutalnych wydarzeń.

Znów jesteśmy w rejonie katedry La Seu. Stąd już krok od Palau de l’Almudaina. Dziś to oficjalna letnia rezydencja króla Hiszpanii, wcześniej arabski pałac, przebudowany i zamieniony na siedzibę władców wyspy, przez Jakuba II, syna pogromcy Maurów na Majorce.

Widok z murów twierdzy na Palmę, katedrę La Seu oraz zatokę z lasem jachtowych masztów jest wspaniały. Wszystko się zgadza. W końcu obronna budowla na wzgórzu taką właśnie nosi nazwę. Castell de Bellver. Zamek Pięknego Widoku. Obiekt na planie koła, z trzema okrągłymi wieżami i dwupoziomową galerią gotyckich łuków wewnątrz, pochodzi z XIV wieku. Powstanie twierdzy to także zasługa Jakuba II.

Zapada zmrok, gdy drogą wzdłuż portu docieramy na kolację do Pollency. Na promenadzie i w restauracjach kurortu zapalają się światła. Kolejny, miły dla oka widok.

Pięknie było. Tak możemy podsumować ten dzień i cały pobyt na Majorce. Pięknie, łatwo i przyjemnie. Aż zatęskniliśmy za kurzem, brudem, krzykami naganiaczy, zatłoczonymi busikami, ulicznym jedzeniem i całym tym zestawem zjawisk i zachowań, związanych z plecakowymi podróżami w mniej cywilizowane zakątki świata.

Na Majorkę i inne wyspy Balearów zabierze Was Biuro Podróży ITAKA

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s