AZJA, GŁÓWNA, Nepal
Komentarzy 9

Nepal. Świątynie Katmandu – Swayambunath, Pashupatinath, Bodhnath

Świątynie Katmandu – okazałe, gromadzące rzesze wiernych i małe, przyuliczne, wokół których bawią się dzieci. Jedne odwiedzane tłumnie przez pielgrzymów, inne – zapomniane. Złocące się w słońcu oraz spłowiałe i zakurzone. Te, w których modlą się buddyści, i te w których czczone są hinduistyczne bóstwa. Ciężko je zliczyć. Często kryją się w najmniej oczekiwanych miejscach – na podwórzach wokół obwieszonych praniem, sypiących się budynków lub w uliczkach, ukryte za straganami, gdzie handluje się czym popadnie. Ich stopnie służą miejscowym do odpoczynku, spotkań i ploteczek, lub sprzedaży rozłożonej na gazecie zieleniny. W Katmandu bowiem, na każdym niemal kroku sacrum spotyka się z profanum.

W stolicy Nepalu wśród niezliczonej ilości świątyń, każdy może odkryć jedną z nich dla siebie. Są jednak w mieście (choć niektóre przewodniki lokalizują je, nie w samym Katmandu, a w jego okolicy) 3 najważniejsze obiekty kultu, które warto odwiedzić.

SWAYAMBUNATH

Buddyjska świątynia Swayambunath, zwana również Świątynią Małp, swoimi korzeniami sięga V wieku.
Podziwianie wielkiej stupy, stanowiącej serce kompleksu poprzedza wspinaczka po stromych schodach, prowadzących na świątynne wzgórze. Ocienione drzewami stopnie pokonuje się w wartkim potoku pielgrzymów, wśród których są zarówno wyznawcy hinduizmu, jak i buddyści. Wokół harcują stada małp, kwitnie handel pamiątkami oraz dewocjonaliami. Ze wzgórza roztacza się widok na spowitą smogiem i kurzem zabudowę Katmandu, na tle łopoczących modlitewnych flag.

Ponad stłoczonymi na wzniesieniu obiektami góruje złote oblicze Buddy. Zdobi ono kwadratowy blok skalny, wieńczący główną stupę. Oczy Buddy patrzą z każdej strony świata na tłum pielgrzymów płynący wokół budowli (wierni okrążają stupę zgodnie z ruchem wskazówek zegara). Spogląda na nich również trzecie oko Buddy, symbolizujące jego niezwykłe możliwości percepcyjne.

W Swayambunath ma się wrażenie, że ogarnięcie wzrokiem wszystkiego, co dzieje się wokół, wymaga właśnie takich nadprzyrodzonych zdolności. Tu wychudzony, barwnie ubrany i umalowany sadhu udziela błogosławieństwa, tam pielgrzymi modlą się i robią selfie na tle stupy, wirują modlitewne młynki, małpy polują na łakocie, a zdolny rzemieślnik wykuwa w kamieniu podobiznę Buddy.

W Swayambunath nagromadzenie ludzi, ciekawych sytuacji i niezwykłych obiektów (na które składają się małe świątynie, tybetańska gompa, dom dla pielgrzymów, posągi i dzwony) na stosunkowo niewielkiej przestrzeni przyprawia o zawrót głowy. Dopiero spacer u stóp wzgórza, gdzie znajdują się tybetańskie sanktuaria, a potem powrót na piechotę w rejon Thamelu (ok. 5 km) pozwoli ochłonąć po wizycie w tym miejscu.

PASHUPATINATH

Zdecydowanie trudniej będzie ochłonąć po wizycie w najważniejszej hinduistycznej świątyni Nepalu – Pashupatinath. Ulokowany nad brzegiem rzeki Bagmati kompleks, pełni tu tę samą rolę co Waranasi w Indiach.

Bagmati, stanowiąca jeden z dopływów Gangesu, uważana jest przez wyznawców hinduizmu za rzekę świętą, a jej brzegi w pobliżu Pashupatinath za najcenniejsze miejsce kremacji. Dym z płonących stosów kremacyjnych unosi się zatem nad świątynią niemal bez przerwy. Powszednim jest też widok owiniętych w biało-pomarańczowe płótna ciał, transportowanych na metalowych noszach. Spacerując pomiędzy zabudowaniami świątynnego kompleksu, często mija się podążający w stronę brzegu rzeki kondukt żałobników. Obraz kołyszącego się na metalowych noszach ciała, niesionego tuż obok nas, oraz woń kadzideł i aksamitek w rozpalonym słońcem powietrzu, na długo pozostaje w pamięci.

Pobyt w Pashupatinath szokuje – nie tylko samą ceremonią kremacji, płonącymi nieustannie stosami, czy doświadczeniem spotkania w ciasnym zaułku procesji żałobników, z ciałem zmarłego owiniętym jedynie w płótna. Pashupatinath atakuje też innymi obrazami – krów i kóz spacerujących po terenie świątynnego kompleksu, wyjadających porzucone resztki, ludzi dokonujących ablucji w wodach Bagmati, gdzie trafiają prochy zmarłych, umalowanych i przystrojonych sadhu pozujących do płatnych zdjęć z turystami. Gdy jeszcze na wspomniane obrazy nałożą się niepokojące, powtarzane niczym w transie dźwięki i słowa pieśni, śpiewanych przez wiernych w głównej świątyni – wizytę w Pashupatinath zapamiętamy na długo.

Do głównego sanktuarium poświęconego Śiwie, ze słynnym posągiem byka Nandi, turyści nie mają wstępu. Spojrzeć na świątynię i otaczające ją budynki mogą jednak z tarasów na zboczu po drugiej stronie Basmati. Widok z tego miejsca, w sposób nieunikniony wiąże się z obserwacją ceremonii kremacji, odbywających się na przeznaczonych do tego celu podestach po przeciwnej stronie rzeki.

Ścieżka powyżej tarasów prowadzi do kompleksu świątyń Gorakhnath i Vishwarup, z małpami harcującymi w koronach drzew i wśród wiekowych budowli.

Do Pashupatinath położonej na wschodnim skraju Katmandu, najłatwiej dojechać z Thamelu taksówką. Stąd można ruszyć na piechotę w stronę Bodhnath, trzeciej spośród najważniejszych świątyń miasta.

BODHNATH

Zaledwie 20-minutowy spacer dzieli świątynię Pashupatinath, od największej w Nepalu buddyjskiej stupy Bodhnath. Te dwie świątynie, to dwa odmienne światy. Pierwsza z nich szokuje obrazami płonących na stosach ciał, pobyt w drugiej – przywraca uczucie harmonii i spokoju.

Pierwsza stupa powstała w Bodhnath prawdopodobnie w VII wieku. Dzisiejszą budowlę wzniesiono na ruinach wcześniejszej, zniszczonej przez Mongołów w XIV stuleciu. Kompleks stanowi religijne centrum społeczności Tybetańczyków, w dużej mierze uchodźców, którzy opuścili swój kraj.

Wokół stupy funkcjonuje obecnie prawdziwe tybetańskie miasteczko, z gompami oraz licznymi sklepikami z rękodziełem. Najlepszym sposobem poznania tego miejsca jest dołączenie do procesji tybetańskich pielgrzymów, okrążających stupę  zgodnie z ruchem wskazówek zegara, przy dźwiękach mantry om mani padme hum i terkocie modlitewnych młynków.

PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI:

Swayambunath wstęp 200 Rs.,
Pashupatinath – przejazd taksówką z Thamelu 500 Rs., wstęp 1000 Rs.,
Bodhnath wstęp 250 Rs.

Jeżeli podobają Ci się nasze zdjęcia i/lub uważasz ten wpis za przydatny i wartościowy, będzie nam miło, gdy podzielisz się nim w SM (np. udostępniając na facebooku), polubisz go, lub skomentujesz.
To dla nas ważny sygnał, że jesteś tam, po drugiej stronie ekranu 🙂

A może chcesz przespacerować się z nami po Durbar Square, zabytkowym placu Katmandu?
Wystarczy -> klik

9 komentarzy

  1. Cześć, zdjęcia wspaniałe, tekst fajny 🙂 miło się czyta jak człowiek ma chwilę czasu. Muszę powiedzieć, że sam klimat zdjęć wyszedł nieco przesłodzony jak dla mnie. Nie za bardzo przepadam akurat za ta kulturą ale jest to całkowicie subiektywne podejście. Wśród przyjaciół mógłbym wskazać kilku hindusów – ludzie których należało by ozłocić. Miłego dnia

    • Jeden widzi kałuże drugi gwiazdy 😉 My zaliczamy się do tych drugich:) A naszymi zdjęciami staramy się zachęcić do odwiedzenie prezentowanych miejsc, ale też ich nie idealizujemy.
      Miłego dnia również 🙂

  2. Magdalena napisał(a):

    Byłam tam i zobaczyłam tak jak Wy- gwiazdy.:) Mam takie same odczucia. Cały Nepal jest cudowny. Niezapomniani ludzie i miejsca. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Pingback: Nepal – kraj na dachu świata [Podróże Manuka, cz. 15] - Świat Manuka

  4. Iwona napisał(a):

    W Katmandu byłam trzy razy, w ’14, ’15 i ’16 roku, przy okazji trekingów. Zwiedzałam te najważniejsze zabytki, Świątynie. Teraz przygotowuję pokaz dla uczniów i szukam informacji. Ciekawostek. Nie mam zwyczaju przygotowywać się do podróży. Jadę z otwartymi oczami, uszami i sercem. Słucham opowieści przewodników i chłonę atmosferę odmiennych kultur. Nepalem i Himalajami jestem oczarowana. Teraz, czytając i oglądając piękne fotografie ( na pewno nie są przesłodzone!), zatęskniłam i zamarzyłam, żeby polecieć TAM jeszcze raz. Spędzić kilka dni w Katmandu, zobaczyć wszystko to, czego nie widziałam. A okazuje się, że nie wszystko widziałam, a trochę zapomniałam. O kolejnym trekingu marzę już od roku. Najwyższy czas zrealizować marzenia.

  5. Iwona napisał(a):

    Kiedy weszliśmy przez bramę na teren świątyni Paszupatinath, nagle przestał działać mój aparat fotograficzny. Zezłościłam się. TAKIE miejsce i nie da sie zrobić zdjęcia!!
    Jednak później byłam zadowolona. Aparat uwolnił mnie od trudnej decyzji. Czułam, że miałabym dylemat. Tam odbywają się kremacje, ludzie żegnają się z najbliższymi, to jest takie intymne. Uważam, że nie wolno wszędzie i we wszystko pchać się z obiektywem. W moim odczuciu to brak szacunku. Z drugiej strony widzimy coś niezwykłego i korci, żeby uwiecznić. Tylko… po co? Własciwie wszystko, co się dzieje na ogromnym terenie świątynnym, jest w pewien sposób intymne. Przytułki dla starych i chorych, ważne dla wierzących obiekty kultu, żałobnicy siedzący przy spalanych zwłokach, biedacy myjący się w betonowych basenach, no i zakochani, szukający schronienia w niezliczonych świątynkach po drugiej stronie rzeki. Wszyscy ci Ludzie maja prawo do prywatności. Tak jak ja.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s