AZJA, KIRGISTAN, KIRGISTAN/UZBEKISTAN
Komentarzy 10

Osz, początek kirgisko-uzbeckiej przygody

Żar leje się z nieba, złote zęby błyskają w szczerych uśmiechach a okrągłe, rumiane lepioszki sprzedaje się na każdym kroku. Jesteśmy w Osz, drugim co do wielkości kirgiskim mieście, położonym w otoczeniu gór Kotliny Fergańskiej. Dotarliśmy tu po 30 godzinach podróży, na którą składała się jazda pociągiem do czeskiej Pragi oraz 3 loty – z Pragi do Stambułu, stamtąd do Biszkeku i wreszcie najkrótszy, 40-minutowy ze stolicy kraju do miejsca, w którym jesteśmy obecnie. Naszym celem jest jednak nie samo miasto, lecz położony w bliskiej od niego odległości – Uzbekistan, gdzie planujemy spędzić prawie 2 tygodnie czasu. Przygraniczny Osz to wrota do tego kraju. Jutro ruszymy stąd w kierunku granicy i dowiemy się czym jest kontrola w wykonaniu uzbeckich celników. A póki co, przyglądamy się rozległej panoramie kirgiskiego miasta z wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, świętej góry Sułajman Too.

Chusty na głowach i sięgające kostek luźne sukienki. Połączenie cygańskiej fantazji z praktycznym strojem gospodyni domowej epoki socrealizmu. Tak prezentują się kirgiskie kobiety. Do tego niemowlę pod pachą i gromadka dzieci w pobliżu. Mężczyźni zwracają uwagę nakryciami głowy, od typowych muzułmańskich tiubietiejek, po – dla nas bardzo oryginalne – wysokie czapki, zwane kołpakami (która to nazwa w wykonaniu miejscowych, brzmi raczej jak kałpak).

Przyglądamy się twarzom o charakterystycznych dla tego kraju mongolskich rysach, strojom, zachowaniom. Spacer ocienioną aleją Kurmanżan Datki, prowadzącą w stronę góry Sułajman Too, jest do tego świetną okazją. Tyle się tu dzieje. Wzdłuż ulicy ciągnie się nie tylko sznur parkowych ławek, ale też liczne atrakcje. Całość przypomina wesołe miasteczko. Jest i karuzela łańcuchowa, i samochodziki, i stare automaty, nawet strzelnica. Nie jesteśmy przekonani, czy urządzenia te oraz zabawki spełniłyby unijne normy bezpieczeństwa. Mamy za to uczucie powrotu do swojskich, PRL-owskich czasów.

Docieramy na plac w pobliżu Dwupiętrowej jurty. Tryskają fontanny, dzieci biegają, młoda para robi pamiątkowe zdjęcia. Wspomnianą jurtę, pełniącą rolę muzeum, planujemy zwiedzić po powrocie z góry Sułajman Too. To pierwsza jurta jaką widzimy, i do której będziemy mogli zajrzeć. Nie zrezygnujemy z tej możliwości, mimo iż w przewodniku miejsce to opisywane jest jako mało interesujące.

Póki co, czeka nas odrobina wysiłku, związanego z wejściem na świętą górę. Pokonując ostatnie kamienne stopnie, wkraczamy na szczyt dominującego nad Osz wzniesienia. Sułajman Too ma kilka wierzchołków. Jeden z nich udostępniony jest dla wiernych i turystów. To tutaj znajduje się Dom Babura, niewielki ale ważny dla muzułmańskich pielgrzymów obiekt, datowany na XVI wiek. Pobliski punkt widokowy to doskonałe miejsce do przyjrzenia się z góry, kirgiskiemu miastu.

Jeszcze wizyta w średniowiecznym meczecie Rabata Abdullachana, położonym u stóp wzniesienia, następnie zwiedzanie Dwupiętrowej jurty i w drodze powrotnej trafiamy na lokalny bazar. Zrobiło się późno, stąd większość straganów jest już nieczynna, jednak cześć stoisk nadal pracuje i kręci się jeszcze sporo ludzi. Dzięki temu, udaje nam się choć trochę, poczuć atmosferę, tego na co dzień tłocznego i barwnego miejsca. Z produktów spożywczych naszą uwagę przyciągają okrągłe, rumiane lepioszki, czyli smakowicie wyglądający tutejszy chleb oraz kurut – białe, suche i bardzo słone serowe kulki.

Czas na kolację. Jest niedziela, zbliża się 20.00 i ku naszemu zaskoczeniu, większość knajpek jest już zamknięta. To nie Argentyna, gdzie o tej porze dopiero rozpala się grille, w oczekiwaniu na krwiste steki. Na szaszłyki z baraniny, czy inne kirgiskie przysmaki nie mamy co liczyć. W końcu trafiamy do chińskiej restauracji w pobliżu hotelu Pekin (z noclegu w którym zrezygnowaliśmy, nie chcąc mieć przykrych wspomnień z pierwszego dnia naszej kirgisko-uzbeckiej przygody).

Jutro opuszczamy Osz. Wrócimy tu za niecałe dwa tygodnie – czas przeznaczony na poznanie Uzbekistanu. I choć wizyta w kirgiskim mieście, za sprawą lokalnego kolorytu była niemałą atrakcją, po najbliższych dniach spodziewamy się jeszcze większych przeżyć. Nie możemy się już bowiem doczekać ujrzenia uzbeckich miast-skarbów, leżących na trasie Jedwabnego Szlaku.

10 komentarzy

  1. Skylar napisał(a):

    Świetna relacja i przede wszystkim znakomite zdjęcia! Bardzo przyjemnie się oglądało 🙂

  2. Świetne zdjęcia i wpis! My właśnie niedawno opuściliśmy Kirgistan – musieliśmy się minąć! Mieliśmy jechać też do Uzbekistanu, ale zamieszaliśmy z terminami wiz i niestety musieliśmy odpuścić. Czekamy na kolejne relacje 🙂

    • To już wspomnienia, w formie relacji 😉
      Ale będą kolejne, będą 🙂 A Uzbekistan-niesamowity! Pozdrawiamy i bawcie się dobrze.

  3. Agnieszka napisał(a):

    Gdzieś słyszałam, że Osz nie jest wartym odwiedzenia miastem, jednak po Waszym wpisie widzę, że to nieprawda 🙂 A mieszkańcy to chyba podobni do mnie (albo ja do nich 😀 ), że po 20.00 raczej nie wychodzą już z domów 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s