Gruzja. Mestia, czyli pierwszy dzień na swaneckiej ziemi
Nikt nie zasypuje nas ofertami hosteli lub transportu. Nikt nas nie zaczepia, o nic nie prosi, nie próbuje niczego sprzedać. Nie pada słynne „Heloł maj friend”. Jedna, pozbawiona natarczywości propozycja noclegu i spokój. Nasza czwórka (my plus para przyjaciół) stoi na placu w centrum Mestii, stolicy górskiej prowincji Swanetia. Właśnie dotarliśmy do pierwszego miejsca, z listy tych, które planujemy w Gruzji zobaczyć. Wokół nas toczy się senne, małomiasteczkowe życie.